Jeszcze będą piękne bitwy

W Azji Środkowej, jak za Herodota, potężne ludy rwą się do wojny. Na przeszkodzie stoi tylko amerykańska potęga. Ale i ona ma swe granice. Wcześniej lub później wybuchnie duża wojna regionalna. Nie wiemy tylko, jak daleko od nas? I z jakim naszym udziałem lub też jakim naszym kosztem? Nie słuchajcie tych polityków, którzy was straszą Rosją lub Niemcami. W perspektywie najbliższych 20 lat, a w takiej perspektywie można racjonalnie przewidywać bieg zdarzeń, inni szatani będą tu czynni – przede wszystkim Chiny, Pakistan i Indie… Eksperci ostrzegają, że Chiny już niedługo wejdą w geopolityczne buty dawnego Związku Sowieckiego, upomną się o Tajwan, bogactwa Syberii. Wesprą Pakistan, który dysponuje bronią jądrową, przeciwko Indiom, które także dysponują bronią jądrową, w ich konflikcie o Kaszmir. Błędni rycerze z Bazy (Al-Kaidy), terroryści należący do Partii Boga (Hezbollahu) i Hamasu mają możnych protektorów. Linii frontów jest wiele, a Ameryka może prowadzić tylko jedną wojnę. Europa żadnej, co pokazały Bałkany 10 lat temu. Prognoza na najbliższe dwie debaty jest dla nas korzystna o tyle, że żadne wojska nie będą maszerować przez piaski i laski Mazowsza ze Wschodu na Zachód albo z Zachodu na Wschód. Polska wieś będzie spokojna i bezpieczna. Natomiast polski rząd będzie musiał zdecydować, czy i w jakich konfliktach Polska się zaangażuje. I po której stronie? Jakimi środkami – politycznymi i militarnymi? Część decyzji podejmować będziemy razem z sojusznikami, część na własną