Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Wspomnienia o Krzysztofie Komedzie - Praca

Dodano: 13/07/2007 - 17/2007 NGP
Poprzednie miesięczniki
Wiedziałam, że jego niesłychanie dynamicznie rozwijający się talent, różnorodność prac trzymają go w stałym napięciu. Był w stosunku do siebie bardzo wymagający. Często chodził zadumany. Wiedziałam, o czym myśli, zresztą „kontrolował” siebie nie tylko przy mojej pomocy. Czasami wydzwaniał do Jurka Abratowskiego i Adasia Sławińskiego – kompozytorów – z prośbą, by sprawdzili tę lub inną „melodyjkę z radia” czy nie jest plagiatem. „Zrozum – mówił – czasem coś do szufladki w mózgu wpadnie, klapka się zamknie, a po kilkunastu latach otworzy i bierzesz to za swoje”. Nie dowierzał sobie... Wszystko dokładnie sprawdzał. W życiu codziennym był bardzo naturalny, życzliwy, nie było w nim zawiści, zazdrości. Ale przeżywał różne swoje osobiste dramaty. Często budził się po nocach, nie mógł spać, krzyczał przez sen... Tak musiała odreagowywać jego psychika i napięcie, w jakim pracował. Nigdy zresztą nie egzaltował się tym, nie opowiadał o sobie, nie uzewnętrzniał tego, co się z nim naprawdę działo. Im silniejsze były jego napięcia, tym bardziej zamykał się w sobie. Kiedyś przyznał mi się, że jak wyjeżdżałam z domu, to w całym mieszkaniu przez noce paliło się światło – bał się! Miewał też inne problemy – kompozycyjne. To były początki jego twórczości, a był samoukiem. Nie czuł się pewnie i koniecznie chciał nagrywać wyłącznie ze znajomymi muzykami. Na wypadek klapy. Gdyby zaszła konieczność dokonania na miejscu jakiejś poprawki, przeróbki. Bał się, że może się skompromitować, że obcy go
     
58%
pozostało do przeczytania: 42%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze