Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

MARZEC 2010

Dodano: 31/03/2010 - Numer 3 (49)/2010
Przynajmniej w szerokim świecie wspomniane podejście do edukacji spowodowało odwrót, wyraźny zanik znaczenia nauk humanistycznych i pokrewnych. Rzec by można, że to nic strasznego: coraz większa i większa liczba licencjonowanych pracowników socjalnych, psychoterapeutów, socjologów, politologów, psychologów społecznych itd. – absolutnie potrzebna nie jest. I tak ich nie zabraknie. A jak już dawno temu zauważył jeden z najwybitniejszych ekonomistów i myślicieli XX w. Joseph Schumpeter, nadmierna „produkcja” tego typu intelektualistów jest wręcz społecznie szkodliwa. Zawsze, w normalnym systemie polityczno-ekonomicznym, odgrywają bowiem rolę destrukcyjną. Jakże miał rację. I – wciąż ma. Już raz świat zachodni przeżywał „gorączkę edukacyjną”. W okresie, który nastąpił po gwałtownym powojennym przyroście naturalnym. Wówczas z pozycji egalitarystycznych twierdzono, iż jak największe upowszechnienie wyższego nauczania będzie lekarstwem na wszystkie bolączki. Nie tylko jako przejaw demokratyzacji i sprawiedliwości. Ale zaowocuje również gwałtownym rozwojem kraju i ogólnym znaczącym powiększeniem wiedzy. Doczekano się jednak nieoczekiwanych konsekwencji. Poziom nauczania radykalnie się obniżył. Potem właśnie uczelnie stały się ogniskiem kontrkulturowej rewolty, po której do dziś (zwłaszcza te najbardziej renomowane) nie mogą się pozbierać. Zwłaszcza że po krótkiej przerwie aktywiści tamtych lat powrócili na uczelnie jako kadra nauczająca. Zapanował terror politycznej poprawności.
     
30%
pozostało do przeczytania: 70%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze