Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Służby rozpracowania prezydenta

Dodano: 23/08/2012 - Numer 7/8 (77/78)/2012
Bo Rosjanie sobie nie życzyli Dziś wiemy ponad wszelką wątpliwość, a dowody ma nasza prokuratura, że Marian Janicki mógł zapobiec katastrofie, gdyby tylko nie zignorował swoich obowiązków, które nakazywały mu zwrócić się do premiera, szefa jego kancelarii i szefa MSW, o zmianę lotniska w przypadku niemożności zlustrowania go przez BOR. Ale Janicki podszedł do sprawy rekonesansu elastycznie. Zgodnie z wyznawaną przez tę władzę zasadą, by „nie zadrażniać stosunków”. W efekcie Lech Kaczyński lądował w miejscu, które w żaden sposób nie było zbadane przez polskich borowców. Oni go wręcz nie widzieli na oczy. Chyba że pamiętali co nieco z wizyt składanych tam w poprzednich latach. Pewne jest, że lotniska nie sprawdził polski pirotechnik BOR – do Smoleńska kogoś takiego nie wysłano. Elastyczność kierownictwa BOR wobec życzeń rosyjskich gospodarzy poszła bowiem dalej. Skoro sobie tego nie życzyli, na Siewiernym nie było żadnych oddelegowanych z Polski funkcjonariuszy także w trakcie przylotu prezydenta. Wieża kontroli lotów również nie była sprawdzona. – Z grupy przygotowawczej wycofano Mirosława Kwarcińskiego, byłego pilota wojskowego. Taki funkcjonariusz jak on mógł sprawdzić nie tylko stan techniczny lotniska, lecz także informować, czy warunki pogodowe są odpowiednie – mówił Andrzej Pawlikowski, szef BOR w latach 2006–2007. Jednym słowem, prezydent był w gorszej sytuacji niż czekający na jego przylot ambasador RP w Moskwie Jerzy Bahr. Ten miał osobistego
     
12%
pozostało do przeczytania: 88%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze