Walka o Afrykę

Afryka jest nowym sercem chrześcijaństwa. I właśnie dlatego warto ją obserwować, szczególnie że to właśnie tam toczą się obecnie najciekawsze spory światopoglądowe, w których lewica nie przejęła jeszcze serc i umysłów. Wielkie i nieco mniej wielkie, ale za to nam bliskie, potęgi gospodarcze i militarne skutecznie przesłaniają nam w Polsce to, co dzieje się w Afryce. A dzieje się tam naprawdę wiele. I to wbrew pozorom na bardzo różnych płaszczyznach. Gospodarczo Afryka rozwija się szybciej niż przeciętnie inne państwa na świecie (wzrost gospodarczy wynosił tam w 2013 r. 4 proc., podczas gdy średnia światowa – zawyżana choćby przez Chiny – to 3 proc.). Demograficznie, choć wciąż jest dziesiątkowana przez AIDS, pozostaje nadal wielkim zagłębiem ludności. Kulturowo, choć część z afrykańskich pomysłów – takich jak legalizacja poligamii – może się w Europie nie podobać, Afrykańczycy też zachowują sporo zdrowego rozsądku, nie ulegając ani pomysłom globalnego lobby kontroli urodzeń, ani bojownikom o prawa gejów i lesbijek (bo przedstawiciele pozostałych literek ze skrótu LGBTQA w ogóle tam nie dotarli). I wreszcie religijnie Afryka jest najszybciej zdobywanym przez chrześcijaństwo kontynentem, w którym toczy się też najostrzejsza walka naszej religii z islamem i globalnymi systemami ideologicznymi lewicy. Chrześcijańska potęga To ostatnie starcie islamu, chrześcijaństwa i globalnych światopoglądów, które przed laty św. Jan Paweł II określił mianem