Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

WIERZĘ PRZEDE WSZYSTKIM W ZWYCIĘSTWO

Dodano: 28/07/2011 - Numer 7 (65)/2011
Szybkość zadawania ciosów, technika, bardzo dobry lewy prosty, świetna praca nóg, odporność na ciosy, wytrzymałość – w ten sposób wylicza się Pańskie atuty… Wystarczy to Pana zdaniem na Witalija Kliczko? Nie słynie Pan z nokautującego ciosu. Pierwsza sprawa – nokautujący cios ma niewielki procent bokserów. Druga – nie w każdej walce bokser może znokautować. Wystarczy popatrzeć na Kliczko i jego walkę z Amerykaninem Shannonem Briggsem. Chociaż go obijał, nie mógł czysto trafić. Jeżeli zadam czysty cios, to i ja przewrócę dużego faceta. Przecież pokazałem już, że można. Jednak, rzeczywiście, nie jestem typem boksera z nokautującym ciosem i nigdy już nim nie będę. Ale mam inne atuty, które pozwalają mi zwyciężać i równocześnie prezentować dobrą taktykę i ładny dla oka boks. Ćwiczy Pan siłę uderzenia? Ćwiczę dynamikę. Skupiam się na tym, by ciosy, jak to potocznie określamy w boksie, „podcinały nogi” czy „odcinały prąd”. Muszę zadawać je bardzo luźno i z dużą szybkością. Nie mogę nastawiać się na cios nokautujący, bo wówczas nigdy nie wyjdzie. Ci, którzy mówią, że wygrają w drugiej, czwartej czy dziesiątej rundzie, rzucają słowa na wiatr. Ten cios wychodzi, zanim się zastanowisz. Cios „z luzu”, lekki, szybki, podcina nogi i zwyciężasz przed czasem. Dostrzega Pan w tej walce choćby minimalne szanse na obalenie doktora Kliczko? Ostatnie walki – z Jasonem Estradą, Chrisem Arreolą, Michaelem Grantem i Kevinem McBridem, z wyjątkiem Andrzeja Gołoty –
     
17%
pozostało do przeczytania: 83%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze