Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Spotkanie na jazz-jamboree

Dodano: 25/03/2007 - 13/2007 NGP
Poprzednie miesięczniki
„A ty skąd?” – zdziwiona zapytałam po polsku. „Od Odessy” – odparł z uśmiechem. „Stepan Gajiwski, szczto ty mene nie poznajesz?” – dodał, śmiejąc się głośno. „Rodzice mnie małego od czerwonych uwieźli” – dodał już spokojnie. Gajiwski – to jak polski Gajewski! I ja tu chciałam takiemu człowiekowi dokuczać! „Boh Trojen lubi” – zawołałam do niego wzruszona i przy tych słowach obdarzyłam go trzema siarczystymi pocałunkami w oba policzki. Jak jest Ukraińcem, to zrozumie moją intencję. Te trzy pocałunki razem z pochwałą Trójcy Świętej to bardzo stara chrześcijańsko-ukraińska tradycja. Witali się tak zawsze nawet skłóceni sąsiedzi w dni Wielkiej Nocy, darując sobie wszystkie winy. Były to oznaki przyjaźni i miłości bliźniego. Znam to dobrze, ponieważ od urodzenia prawie do końca II wojny światowej rosłam razem z Ukraińcami i wychowywałam się wśród nich. Niestety, zaanektowali sobie potem ten piękny zwyczaj sowieccy komuniści i przenieśli go do Polski w nienawistnej dla mnie formie. Ile razy widzieliśmy całującego się w ten sposób towarzysza Stalina z Bierutem, a potem Breżniewa z gen. Jaruzelskim. Ostatnio, jeśli chodzi o pana Jaruzelskiego, to w tych czułościach zastępuje go redaktor Michnik. Ale wracam do wspomnień milszych – jazzowych. Następnego dnia, w tych samych Hybrydach i mniej więcej o tej samej porze, nawet w tej samej salce barowej zauważyłam, że Krzyś Komeda siedzi przy stoliku z nieznanym mi, potężnej postury, starszym panem. Krzyś zauważył, że się im przyglądam,
     
36%
pozostało do przeczytania: 64%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze