Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Jak to było naprawdę HANNIBAL ANTE PORTAS

Dodano: 13/07/2007 - 17/2007 NGP
Poprzednie miesięczniki
Na naradzie oficerów sztabowych, zwołanej przy zupie rybnej Bouillabaisse, zdania były podzielone. Jedni radzili, żeby iść w lewo, inni, że w prawo, a jeszcze inni, żeby w ogóle nigdzie nie chodzić, tylko zostać na miejscu, bo jest tu przyjemny klimat, kuchnia też nie najgorsza, blisko do Cannes i do Monte Carlo, a dziewczyny można sprowadzić z Polski. Tych ostatnich kazał Hannibal na miejscu włóczyć słoniami po majdanie jako defetystów. A w końcu, po zasięgnięciu rady wróżów, chiromantów i astrologów, zadecydował: – Idziemy w prawo. Był to fatalny błąd, który wódz kartagiński rozpoznał, gdy armia, wiedziona nadzieją lepszej przyszłości, wkroczyła w Alpy w Col de Cabre. Bojąc się gniewu żołnierzy, pechowy Hannibal powiedział im, że zostali wprowadzeni w błąd przez chytrych agentów rzymskiego wodza Publiusza Korneliusza Scypiona (Starszego, nazywanego tak dla odróżnienia od Publiusza Korneliusza Scypiona nazywanego też dla odróżnienia Młodszym) i że Paryż naprawdę nazywa się Berlin. Toteż, gdy żołnierze pytali ludność miejscową, którędy na Berlin, pokazywano im na Wschód. Więcej nie można się było od tubylców dowiedzieć, ponieważ mówili oni szwycerem i nawet gdy rozmawiali między sobą, potrzebowali tłumacza. Ich ulubioną rozrywką było strzelanie z łuku do jabłek, z których wyrabiali później szarlotki i calvados, oraz zakładanie banków. Każdy mieszkaniec alpejskich bezdroży miał własny bank i był zadłużony w banku u sąsiada. Wszyscy razem czekali na splądrowanie przez Rzymian
     
47%
pozostało do przeczytania: 53%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze