Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Jeszcze potrafimy śmiać się do upadłego

Dodano: 01/05/2013 - Numer 4 (86)/2013
Przed wojną była gwiazdą Wesołej Lwowskiej Fali, genialną odtwórczynią ról pyskatych przekupek i służących. Jako dramaturgowi wróżono jej karierę Gabrieli Zapolskiej. Sowieci wywieźli ją na Kołymę, potem walczyła u Andersa. Gdy pisarzom w PRL fundowano wille, Teodozja Lisiewicz, jako szefowa Związku Pisarzy na Obczyźnie, dorabiała podnoszeniem oczek w rajstopach. Zespół „Wesołej Fali” rząd I (od lewej): Adolf Fleischer (Untenbaum), mgr Miczysław Monderer (Aprikosenkranz), mgr Włada Majewska, Józef Wieszczek, Ewa Stojowska. Rząd II: St. Estecz, Alfred Kowalski, Teodozja Lisiewicz, mgr Czesław Halski, dr Teodor Akrzyński. Rząd III: Love Short, Kazimierz Nabielec, Wilhelm Korabiowski, Ignacy Dąb, Stefanja Zielińska I bogacz, i dziad Tu są za pan brat I każdy ma uśmiech na twarzy. A panny to ma Słodziutkie ten gród, Jak sok, czekolada i miód...   – śpiewali w piosence „Tylko we Lwowie” Szczepko i Tońko. Teodozja Lisiewicz była jedną z owych panien, występującą wspólnie z nimi na scenie. Po wojnie Wesoła Lwowska Fala, jak wszystko, co przypominało o ukradzionym przez Sowiety Lwowie, stała się tematem niewygodnym. Gdy w PRL ukazała się książka zakłamująca jej historię i pomijająca nazwisko jej twórcy, antykomunistycznego emigranta Wiktora Budzyńskiego, Lisiewicz pisała o postawie pisarzy kolaborantów: „Oportunizm jest takim samym wygodnym i grzejącym płaszczem, jak bezczelność. Dobrze jest się nim owinąć. Jeżeli ktoś powie, że przyczyną jest krótka pamięć,
     
7%
pozostało do przeczytania: 93%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze