Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Humor szubieniczny pechowego magnata

Dodano: 01/11/2013 - Numer 10 (92)/2013
17 września 1939 roku hrabia Stefan Badeni usłyszał, że sowiecka armia przekroczyła granicę Polski. Wiedział, że wkrótce dotrze do jego majątku w Koropcu koło Tarnopola. Co się dało, rozdał służbie dworskiej i mieszkańcom wsi. „Wyzwalany” przez komunistów lud żegnał go łzami. Ginęły ostatnie ślady po trzęsącym niegdyś Galicją Wielkim Księstwie Badeńskim. Kończyła się niepodległa Polska. „Humor szubieniczny, jak i sen jest darem bogów” – myślał hrabia, nie tracąc rezonu w chwili gdy opuszczał ziemię pielęgnowaną przez trzy pokolenia Badenich. On, znający osobiście wiele koronowanych głów Europy, bratanek niegdysiejszego premiera Austro-Węgier ruszał na tułaczkę, jak setki tysięcy zwykłych polskich wygnańców. Terrorystę Piłsudskiego powiesić na gałęzi 24 lata wcześniej młody hrabia Badeni odwiedził w Osieku koło Oświęcimia rodzinę Rudzińskich. Był 1915 r. i w okolicy odpoczywali po walkach legioniści Piłsudskiego. Właściciel Osieka urządził polowanie na bażanty, do udziału w którym zaprosił legionistów. Na schodach dworku Rudzińskich dwóch mężczyzn podało sobie ręce i wymieniło nazwiska: – Badeni. – Piłsudski. Przy czym bystre spojrzenie tego drugiego prześlizgnęło się po pierwszym „spode łba” i podejrzliwie. Nie mogło być inaczej. Nazwisko „Badeni” było wszystkim znane. Wujek Stefana Kazimierz był wcześniej premierem Austro-Węgier, współpracownikiem cesarza Franciszka Józefa. Ojciec – marszałkiem krajowym Galicji. A nazwisko „Piłsudski”?
     
7%
pozostało do przeczytania: 93%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze