Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Potwór z Żoliborza, Polak z wyboru

Dodano: 04/01/2014 - Numer 12 (94)/2013
Marzec 1968 r., – rozkoszujący się wiosennym powietrzem Tadeusz Konwicki spotyka Stanisława Dygata. Ten jest wystrojony, wyperfumowany, a w ręku trzyma kwiaty. Konwicki natychmiast pyta przyjaciela, dokąd idzie. Ten mówi, że umówił się z jakąś Dorotą. „Ile lat ma jej ojciec?” – pyta z kolei Konwicki. „A bo ja wiem. Może 45, może 46” – niechętnie przyznaje Dygat. Konwicki przypomina mu więc, że przecież Dygat dał słowo, że nie będzie podrywać dziewcząt, których ojcowie są młodsi od niego. „Teraz już nieaktualne! Po przemówieniu Gomułki wszystko nieważne! Moja przysięga też nieważna!” – rozdziera się na całą ulicę Dygat. Powyższą historię opisał Konwicki w „Kalendarzu i klepsydrze”. Jakże typowa ona była dla Dygata. Ten romantyczny playboy, tak naprawdę nieustająco zakochany tylko we własnej żonie, niezapomnianej Kalinie Jędrusik, był jedną z najbarwniejszych postaci PRL-u i zarazem jednym z najbardziej niedocenionych pisarzy. Leniwy, na pozór zawsze sarkastyczno-ironiczny, w gruncie rzeczy bardzo mocno przeżywał zarówno losy swojej twórczości, jak i swojego kraju. Jego barwność i niedająca się stłamsić wolność, dążenie do zachowania własnej indywidualności, musiały prędzej czy później zacząć drażnić Służbę Bezpieczeństwa, nietolerującą niczego, co odznaczało się na tle szarej, kanciastej rzeczywistości Polski Ludowej. – To był pisarz nie na indeksie, nie jawnie opozycyjny, ale to był pisarz taki… z tych niebezpiecznych – mówi w filmie „Stanisław Dygat.
     
6%
pozostało do przeczytania: 94%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze