Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Nie umiem żartować, kiedy jest tragicznie

Dodano: 01/04/2015 - Numer 3 (109)/2015
– Uważam, że katastrofa w Smoleńsku i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie były przypadkiem. Więcej: to zostało zrobione w sposób wręcz demonstracyjny. Jak w jednym z filmów Barei, kiedy szatniarz mówi: „Nie mamy pańskiego płaszcza, i co pan nam zrobi?”. A przedstawiciele obecnego ustroju wysyłają społeczeństwu jasne sygnały, że ci, którzy będą myśleć samodzielnie, zostaną wycięci, wypaleni do korzenia – z aktorem Januszem Rewińskim rozmawia Mija 5 lat od katastrofy smoleńskiej. Jak Pan ocenia wszystko to, co przez ten czas działo się wokół wydarzeńz 10 kwietnia 2010 r.? Moim zdaniem to, co stało się rano 10 kwietnia 2010 r., to początek wojny, która trwa cały czas, chociaż akurat do Polski nie wjechały jeszcze czołgi, ale na Ukrainę już tak. To wszystko było możliwe ze względu na precedens, jakim była katastrofa smoleńska. Świat dowiedział się wówczas, że tak można – śmierć głowy państwa polskiego nie pociąga za sobą żadnych poważnych kroków ze strony władz naszego kraju ani ze strony innych państw. Chociaż właściwie nie. Ten proces zaczął się jeszcze wcześniej. W 2009 r., we wrześniu, na molo w Sopocie spotkało się dwóch panów. Jest zdjęcie tej sytuacji, które zrobił genialny fotograf. Jeden z bohaterów zdjęcia ma w oczach błysk, patrzy w górę, na profil tego, który mówi. Artysta uchwycił sekundę, w której padły jakieś szczególne słowa. Jeden człowiek coś mówi, drugi na niego patrzy i wszystko jest jasne. Ludzie sztuki często widzą
     
10%
pozostało do przeczytania: 90%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze