Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Heavymetalowe „Gwiezdne Wojny”

Dodano: 09/01/2016 - Numer 1 (119)/2016
„The Book of Souls” udowadnia, że pomimo wielu warstw budujących markę Iron Maiden, to muzyka wciąż pozostaje najważniejszym ogniwem łańcucha sukcesu. A że przyrównać ją można bardziej do „Gwiezdnych Wojen” niż filmów Larsa Von Triera? Osobiście zupełnie mi to nie przeszkadza. Istnieją zespoły, które bezsprzecznie zaliczyć należy do kategorii „muzycznej arystokracji”. Nietrudno je wskazać: Pink Floyd, AC/DC, Metallica, Black Sabbath, The Rolling Stones, U2, Iron Maiden, ograniczając się wyłącznie do tych, które wciąż koncertują bądź wydały niedawno płyty. Arystokracja ma jednak zawsze jedną cechę wspólną – zachowawczość. I chociaż każdy z wymienionych zespołów potrafił zapełnić wielotysięczne hale kilka nocy z rzędu, żaden nie zrewolucjonizuje już muzyki. Zresztą żadna z wymienionych grup wcale już do tego nie dąży. Ich wyraźnie określona pozycja w muzycznej hierarchii nie wzięła się bowiem znikąd. Swego czasu wszystkie odpowiadały za stylistyczną odnowę, która z biegiem czasu sama stała się ograniczającą kreatywność sztampą. Zawsze uważałem płyty Iron Maiden za odpowiednik hollywoodzkiej superprodukcji. Na pewno miała na to wpływ otoczka związana z zespołem, czyli bardzo rozsądnie budowany merchandising, postać Eddiego oraz piękne okładki autorstwa Dereka Riggsa i jego następców.  W przypadku Iron Maiden aspekt wizualny został tak ściśle powiązany z twórczością sekstetu, że nie sposób już rozpatrywać ich oddzielnie. Właśnie dzięki temu Ironi stali się popkulturową
     
40%
pozostało do przeczytania: 60%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze