Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Czas, gdy bali się, że zawisną zamiast liści

Dodano: 03/04/2016 - Numer 4 (122)/2016
Był na początku polskiej transformacji krótki czas, gdy komuniści zaczęli się bać. Moskwa słabła i stawała się niepewnym gwarantem ich bezkarności. Być może esbecy zakładający firmy ochroniarskie bali się najmniej, ale tych państwo miało szansę wyrzucić na kryminalny margines. Lech Wałęsa, który w kampanii prezydenckiej z 1990 r. używał hasła przyspieszenia i symbolu uderzającej w grubą kreskę siekierki, w kluczowym momencie zamiast wykorzystać strach komunistów do budowy prawdziwej niepodległości, opowiedział się po ich stronie. To najpoważniejszy zarzut do Wałęsy-polityka: z powodu jego uwikłań Polska przespała kluczowy moment i niepodległości nie udało nam się odbudować przez ćwierćwiecze. Na początek anegdota, tylko z pozoru zbyt lekka jak na polityczną analizę. W 1989 r. 18-letni licealista Staszek Pięta po lekcjach w liceum w Bielsku-Białej wybrał się do siedziby lokalnego oddziału RSW Prasa–Książka–Ruch w tym mieście. Sekretarka usłyszała od niego słowa: „Reprezentuję Konfederację Polski Niepodległej. Chcę rozmawiać z dyrektorem”. Skok na kiosk Spanikowana sekretarka wyjaśniła nerwowo, że w firmie nie ma pana dyrektora, a tylko pani dyrektor. Licealista nakazał więc przyprowadzenie do siebie pani dyrektor. Ta na powitanie usłyszała od nastolatka słowa: „Za zdradę Narodu, za wysługiwanie się sowieckiemu okupantowi…”. Pobladła ze strachu kobieta zamarła w przerażeniu, bo to brzmiało jak wyrok śmierci dla kolaborantów. „Za wysługiwanie się sowieckiemu
     
11%
pozostało do przeczytania: 89%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze