Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Jak Mrs. Helena Modjeska podbiła Amerykę

Dodano: 04/01/2017 - Numer 1 (131)/2017
W głębokiej ciszy słychać było tylko tłumione łkania kobiet. Każdy utożsamiał się z cierpieniem tej umierającej dziewczyny, tak jakby była dlań najdroższą i najukochańszą istotą. Kurtyna opadła. Teraz publiczność ogarnęło jakieś nieopisane szaleństwo. Artystkę wbrew tradycji wywołano na scenę aż jedenaście razy! Takiego sukcesu Ameryka jeszcze nie oglądała. Zaraz po przedstawieniu Helena Modrzejewska zatelegrafowała do męża: „Zwycięstwo”. „Kraków był mi wszystkim: kołyską, niańką, opiekunem i wychowawcą. Tutejsze drzewa i gwiazdy uczyły mnie myśleć, a tęskny śpiew słowika odzywał się w moich marzeniach o miłości i pięknie. Sławny dzwon Zygmunta przywoływał chlubną przeszłość Polski; organy kościelne mówiły o Bogu i Jego Aniołach; witraże, posągi i ołtarze – o sztuce, o jej znaczeniu i godności”. Ta pradawna stolica Polski była dla Heleny całym światem – rodzinnym gniazdem, świątynią sztuki, strażnicą ojczystych dziejów. Tu urodziła się w październiku 1840 r. w mieszczańskiej rodzinie Józefy Bendowej i tu na jej wyobraźnię działało wszystko – legendarne podania o Wandzie i Kraku, prastary Wawel, kopiec Kościuszki, sobótkowe noce nad Wisłą… Okno jej rodzinnego domu wychodziło na plac Franciszkański. Jakże fascynowały ją wynurzające się z kościoła tajemnicze postacie w czarnych habitach „w trupie czaszki, piszczele i płomienie”. Jakże przerażające wydawały się jej podziemia klasztoru, w których podczas epidemii składano niegdyś ludzkie ciała. Potem wyobrażała
     
6%
pozostało do przeczytania: 94%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze