Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Ciotka Bony, warszawska „Sforziada” i Leonardo da Vinci

Dodano: 01/06/2023 - Numer 203 (06/2023)
FOT. ARCH.
FOT. ARCH.

Peter Silverman, kolekcjoner dzieł sztuki i stały bywalec aukcji antykwarycznych, na zawsze zapamiętał dzień 30 stycznia 1998 roku. To wtedy zaczęła się jego największa przygoda życia. W nowojorskim Christie’s trwała aukcja, wśród wielu obrazów znalazł się „Portret młodej dziewczyny z lewego profilu w sukni renesansowej”, opisany w katalogu jako niemiecki rysunek z początku XIX wieku i wystawiony za 18 tys. dolarów. Kwota ta była dość wygórowana jak na pochodzenie dzieła, ale mężczyzna czuł, że ma do czynienia z czymś wyjątkowym. Niestety został przelicytowany przez marszandkę Kate Ganz, która ostatecznie zapłaciła 21 850  dolarów. Po 9 latach Silverman przechodził w Nowym Jorku obok galerii Ganz. W środku zobaczył „Dziewczynę”… „Wiedziałem, że drugi raz nie mogę wypuścić jej z rąk. Wszedłem, spytałem o cenę i bez targowania zapłaciłem 22 tys. dolarów” – wspomina. A potem rozpętało się piekło…

Kolekcjoner pokazał pracę kilku historykom sztuki i świat nauki podzielił się na dwa obozy. Część, m.in. Nicholas Turner, ekspert od dzieł starych mistrzów, stwierdziła, że to praca samego Leonarda da Vinci, inni absolutnie temu zaprzeczyli. Silverman oddał więc rysunek do badań laboratoryjnych. Naukowcy rozpoczęli szczegółowe dochodzenie, a z każdym dniem na jaw wychodziły nowe, zaskakujące szczegóły.  

Leworęczny artysta

Do rąk badaczy trafił rysunek o wymiarach 33x23,9 cm, wykonany suchymi pastelami i tuszem na welinie (cieniutkim pergaminie z

     
10%
pozostało do przeczytania: 90%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze