Czy gdyby Rosja zaatakowała Polskę, Tusk podjąłby decyzję o obronie kraju? A może żołnierze zostaliby w koszarach, a nowoczesna broń nie zostałaby użyta? Kto zna życiorys Tuska, a szczególnie jego postawę po Smoleńsku, nie uzna takich pytań za mało zasadne. Czy Tusk nie powołałby zamiast tego sztabu PR-owców, którzy mieliby udowodnić, że ustępując agresorowi, uratował Polaków przed rozlewem krwi? To nie są pytania abstrakcyjne. Przecież w 2014 roku władze ukraińskie nie podjęły decyzji, by walczyć z Rosją z pełną determinacją. Tusk, Sikorski czy funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którzy powrócili do władzy z koalicją 13 grudnia, nie gwarantują lojalności wobec Polski w żadnej sytuacji. To najgorszy efekt braku skutecznego rozliczenia Zbrodni Smoleńskiej.
Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy” – te słowa Dmitrija Rogozina z 2022 roku wypowiedziane pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, który jako pierwszy z kilkoma premierami pojechał do Kijowa, były de facto przyznaniem się przez Moskwę do Zbrodni Smoleńskiej.
Podkomisja, „Reset” i skarga do Trybunału do skasowania
Tymczasem w 2023 roku już sześć dni po objęciu władzy przez Koalicję 13 grudnia, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił, że rozwiązuje Podkomisję smoleńską. I powołuje 19-osobowy zespół, który zbadać ma działania… Podkomisji smoleńskiej. Było to groteskowe szczególnie w kontekście zarzutów, że podkomisja, licząca jednorazowo 18 osób, wydała za dużo pieniędzy. Bo opłacany
SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]
