Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Nie tknął mnie nikt (fragment przygotowywanej do druku powieści)

Dodano: 25/04/2006 - 2/2006 NGP
Poprzednie miesięczniki
Czytał zachłannie, pożerał książki. Każdą, która wpadła mu w ręce. Dzień bez lektury wydawał mu się stracony. Mało mieli wtedy rozrywek. – Wyłącznie. – Czy może pan to wyjaśnić? Czy to oznacza, że chciał pan w ten sposób chronić swoją rodzinę? Omiótł wzrokiem cały skład sędziowski. Za długo to trwa. Wszyscy byli już zmęczeni. Mógłbym ich zabrać do knajpy, pomyślał. Tam ustalilibyśmy wersję. Prawdziwą wersję. O ileż byłoby to prostsze. I ciekawsze. Wyrok przy stole pełnym jedzenia, zimnej wódki, z serwetami na kolanach... – Pan rzecznik rozgrywa tu grę, która w żadnym wypadku nie prowadzi do prawdy. Ho, ho, ho. Lew w natarciu. Musiał przyznać, że był dobrym, błyskotliwym adwokatem. Robili razem jakieś pieniądze. Ale to było dawno. Przerósł go. Nosił lepsze garnitury i obracał się w lepszym towarzystwie. Nawet mu tego nie zazdrościł. Bo i czego? Każdy ma ambicje na swoją miarę. Przetarł szkła okularów. Założył je i spojrzał do kalendarza rozłożonego na pulpicie. Musiał jutro o dziewiątej stawać w sądzie, a nie zdążył do tej pory nawet przejrzeć akt. A o dwunastej miał dentystę. Dbał o zęby, ale brakowało mu już czterech. Dobrze, że z tyłu, pomyślał. – Panie mecenasie, o jakiej grze pan myśli. Dochodzenie prawdy bywa czasami procesem trudnym i niewdzięcznym, zwłaszcza w przypadku naszych kolegów, tym niemniej... – zastępca rzecznika miał pociągłą, chudą twarz. Skóra na policzkach zwisała mu poniżej brody, jakby ktoś przykleił ją w dziwnej, teatralnej charakteryzacji.
     
8%
pozostało do przeczytania: 92%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze