Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Uprowadzona tożsamość

Dodano: 01/12/2017 - Numer 12 (142)/2017
fot. Xinhua Guo Yina/PAP
fot. Xinhua Guo Yina/PAP
Podczas wizyty w Azji w listopadzie tego roku prezydent USA Donald Trump w Japonii spotkał się z rodzinami osób porwanych przez agentów z Korei Północnej. Uprowadzenia obcokrajowców to kolejne, dziś już trochę zapomniane, zbrodnie, jakich dopuścił się komunistyczny reżim w Pjongjangu. Gdy Megumi Yokota została uprowadzona w listopadzie 1977 r. w mieście Niigata na zachodnim wybrzeżu Japonii, miała 13 lat. Dziewczynkę wsadzono na łódź i przewieziono do Korei Płn., gdzie miała uczyć tamtejszych szpiegów języka i obyczajów swojego kraju. W 2002 r. władze KRLD oświadczyły, że porwały Yokotę i że ta popełniła samobójstwo w marcu 1994 r. Pjongjang przekazał stronie japońskiej skremowane szczątki kobiety. Jednak badania DNA wykonane przez Japończyków wykazały, że z pewnością nie były to prochy Megumi Yokoty, a jej rodzina nie wierzy w wersję o samobójstwie. Odrobina radości w trudnych chwilach Wiadomo, że w 1986 r. Yokota poślubiła obywatela Korei Płd., Kim Young-nama, który prawdopodobnie także był porwany przez północnokoreańskich agentów. W lipcu 2006 r. Kimowi pozwolono na spotkanie z rodziną z Seulu. To wtedy powiedział on, że Yokota cierpiała na chorobę psychiczną i w jej wyniku w 1994 r. odebrała sobie życie. Twierdził, że prochy zwrócone Japończykom należały do jego żony. W Kraju Kwitnącej Wiśni nikt w to nie wierzył, zdając sobie sprawę, że Kim musi powtarzać to, co każe mu komunistyczny reżim Korei Płn. W 2006 r. Choi Seong-ryong,
     
13%
pozostało do przeczytania: 87%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze