Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

ONZ – maszynka do bicia piany

Dodano: 07/03/2025 - Numer 221 (03/2025)

Nawiązując do deklaracji rozmaitych celebrytów sprzed lat, głoszących: „Nie płakałem po papieżu” – po tym bieżącym mało kto będzie płakał – chcę oświadczyć, że nie będę płakał po ONZ-cie – organizacji, która, moim zdaniem, przeżywa swoje dni przedostatnie.

„Narody Zjednoczone” – słowo organizacja zostało dołączone na prośbę Francuzów, gdyż skrót od Nations Unies – NU – po francusku oznacza golasa i na wstępie obnażał istotę tego ciała. Twór stworzony po doświadczeniach wojennych miał być lekiem na całe zło tego świata, uniwersalnym instrumentem pokoju i powszechnej szczęśliwości. Niestety, jego pomysłodawca – Franklin Delano Roosevelt – okazał się bardziej naiwny niż piętnastolatka przed pierwszą randką i mniej praktyczny niż jego własny wózek inwalidzki. Stworzono organizację, która, mówiąc uczciwie, przydała się raz – podczas wojny koreańskiej przeprowadzonej pod flagą ONZ-tu – tylko dlatego, że akurat Rosja się obraziła, a Chiny reprezentował jeszcze Czang Kaj-szek. Poza tym wydarzeniem przez 80 lat organizacja dawała nieustanny popis bezradności i bezduszności. Bezzębną Radę Bezpieczeństwa stać było co najwyżej na wysyłanie protestów, natychmiast wetowanych przez agresorów i ich popleczników.

Niebieskie Hełmy winne są niezliczonych zaniechań, zresztą okazały się stworzone tylko po to, żeby być, a nie żeby coś robić. Zawiodły w byłej Jugosławii, nie zapobiegły ludobójstwu w Rwandzie, nie odegrały większej roli na Bliskim Wschodzie, nie mówiąc o

     
34%
pozostało do przeczytania: 66%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze