Maleńka osada z wielką szczeliną
Wreszcie. Udało się. Siedemnastogodzinna podróż zakończona. Przyznam, że planując wcześniej tę marszrutę na mapie, jakoś nie docierało do mnie, że Limę i maleńkie peruwiańskie Chivay może dzielić aż 1100 km.
Na papierze wyglądało to zupełnie „zjadliwie”. Wszak do przejechania była raptem jakaś czwarta część całego państwa. Zdawać się więc mogło, że to zupełnie niewiele. Dopiero teraz, wychodząc z autobusu na maleńkim dworcu, mam świadomość pokonanego dystansu. Czuję niemal każdą kość.
Niebo jest już pokryte łuną zachodzącego słońca. Za chwilę będzie ciemno. W miasteczku próżno znaleźć jakąś latarnię czy choćby zwykłą sklepową witrynę mogącą oświetlić drogę przechodniom. Jest za to coś innego. Lokalny targ. Miejsce, do którego siłą woli prowadzi mnie wygłodzony kilkunastogodzinną trasą żołądek. Teraz, gdy jest ciemno, miejsce to przypomina nieco jedną z tych azjatyckich dzielnic, w których schronienie i społeczny azyl uzyskują poranieni, ścigani przez prawo, szemrani. Przystaję na chwilkę. Niepewność, czy na pewno warto tam wchodzić? Zagłębienie się w te uliczki będzie przecież równoznaczne z wejściem w inną rzeczywistość. Ponurą, okrytą tajemniczo groźną atmosferą. Póki co jednak czuję się tutaj troszkę niczym duch. Mijam kolejnych ludzi siedzących na krawężnikach, grających w karty, skubiących ryż, ale nikt nawet na mnie nie spojrzy. A przecież oto idzie biały. Gringo. W dodatku z plecakiem. Obiekt zainteresowania – zwłaszcza w małych
Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów
SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
- Możliwość odsłuchiwania artykułów gdziekolwiek jesteś [NOWOŚĆ]
- Dostęp do wszystkich treści bieżących wydań "Nowego Państwa"
- Dostęp do archiwum "Nowego Państwa"
- Dostęp do felietonów on-line
* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]
W tym numerze
-
Oprócz nieśmiertelności, którą można nazwać metafizyczną i która wynika z nieśmiertelności istoty człowieka, czyli z jego duszy, można też wyróżnić inne jej rodzaje, dzięki którym człowiek, kończąc...
„Ubrany w szkarłatny ornat ran swoich” Historia św. Andrzeja Boboli, Duszochwata ze Strachociny
„Męczeństwo błogosławionego Boboli: oczy wyłupione, ręce odarte z ciała aż do kości, nos i wargi ucięte, wieniec ze zmoczonych witek, które się kurczą, język wydarty, ofiara leży na gnoju, ciało...Rozczochrane myśli spisane w leniwym cieniu peruwiańskiej wiosny
Nawet najbardziej drobiazgowo przygotowany plan wyjazdu musi mieć pewien margines. Nie tyle błędu, ile wolności na nowe. Na to, co nieprzygotowane. Czego nie da się po prostu przewidzieć. A już na...Człowiek w obliczu katastrofy
Katastrofy naturalne są dla człowieka, jako świadka tych wydarzeń, sprawdzianem jego człowieczeństwa, a na polu społecznym są sprawdzianem jego integracji i woli działania na rzecz dobra wspólnego...Upiory znad Jeziora Kortowskiego
Historia Kortowa jest przykładem tego, do czego prowadzi antychrześcijańska, totalitarna ideologia. Do czego prowadzi nienawiść, żądza zemsty. Człowiek bez Boga, wartości staje się zwierzęciem,...Nadzieja wśród ruin – Mosul siedem lat po wojnie
Odbudowa Mosulu postępuje. Odtworzono niezbędną infrastrukturę, trwa również odbudowa starego miasta. Przed wojną musiało być wyjątkowo piękne, o czym świadczą resztki zdobień drzwi i fasad, które...