Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Striptiz w domu pogrzebowym

Dodano: 03/07/2017 - Numer 7-8 (137-138)/2017
fot. Magda Hueckel
fot. Magda Hueckel
„Umarłe miasto” Mariusza Trelińskiego wystawione w czerwcu w Operze Narodowej w Warszawie to pokaz cyklopowej siły reżysera i szaleństwo wyobraźni, której nie okiełznają żadne ograniczenia, a już na pewno nie te, które narzuca operowa scena. Sen miesza się z jawą. Żałoba z pożądaniem. Życie ze śmiercią. Ten metaforyczny przekaz „Miasta umarłych”, którego moc ukryta może być tylko między wierszami libretta, w przedstawieniu Trelińskiego nabiera cech wręcz namacalnych. Reżyser udowadnia, że opera to magia, a świadczy o tym konsternacja widza po spektaklu i niepokojące pytanie zajmujące myśli – czy ten spektakl wydarzył się naprawdę? Żałoba kontra pożądanie Jakiż tragiczny jest los małżonka w żałobie, który niepogodzony ze śmiercią ukochanej wyczekuje jej powrotu, a jego codzienność skupia się wokół miejsc, w których kobieta zostawiła ślady swojej obecności. Jacek Laszczkowski w roli Paula prezentuje spektrum bolesnych emocji, szarpiących duszą bohatera. Jego dramat okaże się jednak jedynie dobrym podłożem do dalszych tragicznych wydarzeń. Oto w progu jego opustoszałej posiadłości, przypominającej panującym w niej klimatem dom pogrzebowy, staje tancerka. Wydarzenie to nie zrobiłoby zapewne wrażenia na pogrążonym w żałobie Paulu, gdyby nie fakt, że kobieta jest łudząco podobna do nieboszczki. Pragnienia wdowca jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynają koncentrować się na ponętnej Mariette. Desperacja mężczyzny pozwala mu uwierzyć,
     
27%
pozostało do przeczytania: 73%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze