Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Pocztówka z Bejrutu

Dodano: 31/05/2022 - Numer 06 (192)/2022

Siedzę w Bejrucie nad brzegiem Morza Śródziemnego nad talerzem „muhammary” – pasty z tłuczonych orzechów włoskich z dodatkiem chili i sezamu (pasta ma kolor czerwony) – oraz wyjątkową wątróbką, bo okraszoną sosem z… granatów. Chodzi oczywiście o owoce, chociaż prawdziwe granaty – i bomby – wybuchały w stolicy tego pięknego kraju co chwilę. Można by nawet stworzyć mapę Bejrutu z oznaczeniem miejsc walk, ale też zamachów, które tu były na porządku dziennym. Zastanawiam się nawet, jak się zachować, gdy rozmawiam z szefem jednej z chrześcijańskich partii, którego stryja – prezydenta państwa – zamordowali w zamachu skrajni islamiści i którego rodzonego brata – ministra – również zabito. Albo inny rozmówca, lider kolejnej formacji, szermierz walki z korupcją, który na znak protestu wobec tego, co się dzieje w rządzie, zrezygnował z mandatu do parlamentu: jego ojciec – prezydent – też zginął w zamachu...

Tragiczne rodzinne losy. Tragiczne losy pięknego kraju. Gdy byłem tu pierwszy raz, zachwycałem się urokami Libanu, naiwnie się dziwiąc, dlaczego ludzie tutaj tak walczą między sobą, miast sycić się pięknem własnej ojczyzny. Dopiero potem zrozumiałem, że walczą tak zaciekle, bo stawką jest władza nad tak pięknym krajem.

Libańczycy emigrują na potęgę. Wiadomo: najpierw wojna domowa, terror, a teraz wielki kryzys gospodarczy. Mało kto jednak zwraca uwagę na fakt, że libańscy emigranci, inaczej niż ci z Syrii i Iraku, dużo łatwiej znajdują pracę.

     
39%
pozostało do przeczytania: 61%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze