Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Polska dusza, polski garb. Po odejściu Ernesta Brylla

Dodano: 08/07/2024 - Numer 215 (07-08/2024)
FOT.ANDRZEJ RYBCZYŃSKI/PAP
FOT.ANDRZEJ RYBCZYŃSKI/PAP

Zmarły w marcu 2024 roku Ernest Bryll dał polskiej mowie poezję religijną, ludową, marchołtową. Wpisał się na dobre do rodzimej popkultury opowieściami o miłości, nadziei, trudach życia. W jego miłości do Irlandii było współodczuwanie przybysza z kraju, który dobrze poznał smak cudzej, żelaznej woli. I smak słów, które mają z obcymi mocami zmagać się w nierównej walce.

Komu w pamięci nie zatarły się jeszcze pierwsze dni po śmierci Ernesta Brylla, ten wciąż widzi, czuje i słyszy „Psalm stojących w kolejce” w wykonaniu Krystyny Prońko, piosenkę „Peggy Brown”, spopularyzowaną przez Myslovitz, a wcześniej graną przez Dwa Plus Jeden. I wiersz, nad którym kilka lat temu pochylali się maturzyści i maturzystki: „Bądźmy dla siebie bliscy, bo nas rozdzielają”. Łączył niskie i wysokie, religijność i frywolność, zmysłowość splecionych ludzkich ciał i ciężar Pańskiego grobu. W 2012 roku w wywiadzie z Dorotą Giebułtowicz dla dwumiesięcznika „Bunt Młodych Duchem” mówił: „Właściwie jest niemożliwe to, w co wierzymy. Chrześcijaństwo jest jedyną religią monoteistyczną z wielkich religii, która zakłada oksymoron, niemożliwość. Bo myślę, że gdyby to było tylko wymyślone, to by było o wiele bardziej logiczne”. W jego poezji, pisanej językiem prostym, poświęconej nierzadko rzeczom przyziemnym, mistyczny ton był jak ciepła barwa słonecznych promieni – porannych, południowych, wieczornych. Aż po zmierzch, aż po ciemną noc duszy.

„Wesz mu lazła po kurtce jak order bojowy”

     
10%
pozostało do przeczytania: 90%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze