Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

List do króla

Dodano: 01/10/2018 - Numer 10 (151)/2018
Nie raz przyszło mu walczyć z dziką przyrodą Azji i Oceanii, ukrywać się przez wiele tygodni w puszczy, by nie wpaść w ręce muzułmanów, unikać śmierci wśród drapieżnych zwierząt i węży trucicieli, nie dać porwać się falom rozszalałego morza, ratować się przed śmiercią z rąk rozbójników, piratów i kanibali. Wszystko to przetrwał, bo był mężem nieustannej modlitwy. To dzięki niej pokonywał wszelkie przeszkody. W młodości Franciszek Ksawery (1506–1552), zubożały szlachcic z Nawarry, marzył o błyskotliwej karierze kościelnej. Przystojny i wytworny młodzieniec, syn profesora uniwersytetu w Barcelonie, studiując w Paryżu filozofię i teologię, posiadał już w głowie precyzyjny plan, jak się w przyszłości urządzić; jego życie miało być możliwie najbliżej ideału stabilności, wygody, a nawet luksusu. Gromadził pracowicie dokumenty z archiwów rozległej rodziny. By ubiegać się o fotel w Kapitule Pampeluny, musiał dowieść arystokratycznego pochodzenia, wykazać się trzydziestoma dwoma przodkami „błękitnej krwi”. Franciszek i Ignacy Pokój w paryskim Kolegium św. Barbary dzielił z pewnym niskim, starszawym jegomościem, ubogim jak mysz kościelna. Ten Hiszpan o imieniu Ignacy, tak jak on student Sorbony, żył z jałmużny i nie miał żadnego formalnego wykształcenia, a o swoim szlachectwie i świetnej rycerskiej przeszłości (był obrońcą Pampeluny w czasie najazdu Francuzów) zdawał się w ogóle nie pamiętać. Franciszkowi Ksaweremu zdarzało się pożyczać od tego
     
6%
pozostało do przeczytania: 94%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze