Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

O Kulcie na smutno

Dodano: 23/11/2023 - Numer 208 (12/2023)
FOT. RAFAŁ NOWAKOWSKI/PAP
FOT. RAFAŁ NOWAKOWSKI/PAP

2 października zmarł Janusz Grudziński, wieloletni klawiszowiec oraz, co często pomijały medialne skrócone biografie, przez pierwsze lata gitarzysta Kultu.

Z Kultem Grudziński od września 2020 roku już nie grał. Tak się jednak złożyło, że kilka dni po dość wczesnej (62 lata) śmierci Grudzińskiego, jego macierzysty zespół wypuścił nowy utwór, zapowiadający ostatnią część czteropłytowej składanki na 40-lecie grupy. Równolegle w mediach pojawiły się informacje o kiepskim stanie zdrowia samego Kazika Staszewskiego, który przerwać musiał trasę koncertową zespołu, szczęśliwie jednak wyszedł ze szpitala i wrócił na scenę. I tak to się wszystko przeplata…

W światach równoległych

Grudziński z Kultem grał niemal od zawsze, czyli od 1982 roku. Na pierwszych kilku płytach zespołu równolegle obsługiwał klawisze i gitarę, by w miarę rozszerzania się składu grupy skupić się na tym pierwszym instrumencie. Sporadycznie zdarzało mu się też zaśpiewać, choć to akurat nie było jego najmocniejszą stroną. Nie musiało być, ważne było, jak grał. Czasem jedną ręka, o co miewano do niego pretensje, że niby to brak szacunku, a czasem nawet czytając gazetę. Być może nawet „Gazetę Polską Codziennie”, której był czytelnikiem (co widać choćby w dokumentalnym „Kult. Filmie”). Z pierwszych dla mnie koncertów Kultu, jakie miałem okazję oglądać na początku lat 90., zapamiętałem Grudzińskiego jako faceta dość jak na muzyka rockowego poważnego, może trochę zamyślonego i

     
29%
pozostało do przeczytania: 71%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze