Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

O „Napadzie”, który się nie udał

Dodano: 07/12/2024 - Numer 219 (12/2024)
FOT. MAT. PRAS.
FOT. MAT. PRAS.

3 marca 2001 roku Polską wstrząsnęła informacja o brutalnym napadzie w niedawno otwartym oddziale Kredyt Banku. Początkowo mowa była o trzech ofiarach – młodych pracowniczkach placówki. W toku śledztwa odnaleziono ukryte na terenie oddziału zwłoki czwartej ofiary – ochroniarza, będącego pierwszym podejrzanym. Policja długo nie mogła znaleźć winnych, a gdy już ich znalazła, brak było dowodów. Dziś do tych wydarzeń odwołuje się film „Napad” Michała Gazdy. Czy udanie?

„Napad” czyni więcej złego niż dobrego, zarówno na płaszczyźnie artystycznej, jak i – nie bójmy się tego słowa – moralnej.

Romantyzacja złego czasu

W pierwszych dniach po premierze na Netfliksie „Napad” cieszył się dużym zainteresowaniem widzów i był najchętniej oglądaną produkcją na platformie. Trudno się dziwić, z pozoru mamy do czynienia z klasycznym kryminałem, mającym w sobie dodatkowo element rozliczeniowy, krytyczny wobec polskiej transformacji ustrojowej, pełen dramatycznych wydarzeń i takich też losów bohaterów. Z ciekawą postacią starego esbeka, dobrze graną przez Olafa Lubaszenkę, i kilkoma młodymi aktorami i aktorkami, z których grą jest już, powiedzmy, różnie. Jest też mroczny klimat i spora dbałość o szczegóły w odtwarzaniu epoki. Od kilku lat trwa u nas moda na tzw. duchologię, nazwaną tak przez Olgę Drendę nostalgią za czasem chaotycznego przełomu, tandetą i niepewnością początku lat 90. Czasu, gdy z jednej strony mnóstwo ludzi gwałtownie zbiedniało, a (o wiele mniej)

     
19%
pozostało do przeczytania: 81%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze