Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Mesjasz z Księżyca, aniołowie z Marsa

Dodano: 23/11/2023 - Numer 208 (12/2023)
mat. pras.
mat. pras.

Kilka miesięcy temu świat obiegła informacja o Amerykaninie, który powołał do życia kościół czczący sztuczną inteligencję. Abstrahując od stanu umysłu samozwańczego proroka, warto odnotować, że w dniu, gdy zaczął on głosić swoje przesłanie, kreślone przez całe pokolenia pisarzy SF słowa się ziściły. Najwybitniejsi autorzy fantastyki naukowej, tworzący w XX wieku, wielokrotnie zastanawiali się bowiem nad relacją wiary i nauki. Czy w szaleńczym świecie XXI stulecia ich literackie wizje zaczynają urastać do rangi proroctw, czy jednak pozostaną „głosem wołającego na puszczy”, czy też pomogą ludzkości uniknąć katastrof, przed którymi przestrzegają – to pozostaje zupełnie inną sprawą.

Być może część Czytelników czuje się w tej chwili nieco zdezorientowana. Twórczość SF ludziom nieobeznanym z tym gatunkiem kojarzy się czasem z eskapistycznymi opowieściami o kosmicznych podróżach. Faktem jest, że półki księgarń zapełniają niezliczone tomy czytadeł niskiego lotu, ale warto zdać sobie sprawę, że SF dawno już wyszło z getta – kiedy Baracka Obamę zapytano w czasie prezydentury o ulubione książki, wymienił „Problem trzech ciał” Liu Cixina. Dziś fantastyka naukowa przynależy do głównego nurtu kultury, co nie oznacza bynajmniej, że gorzej radziła sobie w czasach, gdy znajdowała się poza nim. Dwie z czterech książek, które tu omówimy, powstały w połowie XX wieku, a o tym, jak wówczas patrzono na SF, najlepiej świadczą gorzkie słowa George’a R.R. Martina, który

     
11%
pozostało do przeczytania: 89%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze