Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Katniss w czerwonej matni

Dodano: 01/05/2018 - Numer 5 (147)/2018
Analizując sobie na spokojnie „Czerwoną jaskółkę”, złapałem się na myśli, że robiąc ten film, Francis Lawrence mógł w pewnym stopniu opowiedzieć tę samą historię, która ominęła go w niereżyserowanej przez niego pierwszej części „Igrzysk śmierci”. Kilka miesięcy temu na łamach „Nowego Państwa” broniłem filmowego cyklu „Igrzyska śmierci” przed krytyką, będącą odpowiedzią części prawicy na zmanipulowaną wypowiedź gwiazdy serii, Jennifer Lawrence, na temat Donalda Trumpa. Lawrence promowała wówczas film Aronofsky’ego „Mother”, budzącego niechęć konserwatywnych recenzentów. Obecnie, już od półtora miesiąca, w kinach zobaczyć można natomiast „Czerwoną jaskółkę”, szpiegowski thriller, na planie którego aktorka spotykała się znów z Francisem Lawrencem (zbieżność nazwisk przypadkowa), reżyserem wszystkich, oprócz pierwszej, części „Igrzysk śmierci”. Proekologiczna agitka „Matka” była filmem bardzo specyficznym, trudnym do oglądania i chyba, mimo kilku ciekawych scen, trudu tego niewartym. Historia poety i jego żony padających ofiarą najazdu fanów, którzy niszczą ich małżeństwo i dom, posuwając się nawet do zabicia dziecka, była grubymi nićmi szytą alegorią relacji między Bogiem, Matką Naturą (Ziemią) i ludźmi. Mimo mocno zideologizowanej wymowy obraz miał całkiem spory potencjał, ponieważ pomysł przeniesienia poszczególnych postaci-symboli na sylwetki zwykłych bohaterów był brawurowy i interesujący. Biorąc ekologiczne skrzywienie w nawias, relacja
     
16%
pozostało do przeczytania: 84%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze