Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Bandersnatch, czyli coś za coś

Dodano: 01/02/2019 - Numer 2 (155)/2019
Tuż przed końcem 2018 roku na Netfliksie pojawił się film „Bandersnatch”, będący nową, interaktywną odsłoną serialu „Czarne lustro” („Black mirror”). Co nowa forma telewizyjnej rozrywki nam daje, a co odbiera? Od emisji pierwszego odcinka „Czarnego lustra” upłynęło już osiem lat. W tym czasie zmieniło się całkiem sporo. Prawa do serii od Anglików wykupili Amerykanie z Netfliksa, powstały cztery sezony, na które złożyło się 19 odcinków i odcinków specjalnych, wreszcie – przedstawione na ekranie wizje świata stały się jeszcze bardziej realne. „Czarne lustro” w wielkim skrócie stanowi jedno wielkie, ubrane w maskujący kombinezon fantastyki ostrzeżenie przed tym, jak technologie mogą nas – w najlepszym razie – rozczarować. W najgorszym zaś zmienić życie bohaterów w piekło. Niekończący się koszmar Ten ostatni aspekt jest chyba najciekawszy, choć na dłuższą metę męczący. W kilku odcinkach serialu wykorzystując nowoczesne techniki sterowania umysłem bądź wytwarzając odpowiednie warunki w otoczeniu – oczywiście z pomocą zaawansowanej techniki – bohaterom fundowano niekończący się koszmar, powtarzającą się w nieskończoność egzekucję bądź całkowite społeczne odrzucenie. Co ważne, choć karty odkrywano powoli, zawsze okazywało się w końcu, że kara spotykała winnych – morderców, pedofilów… Lecz prowokowała też pytania o granice tej kary w chwili, gdy człowiek ma możliwość być dla siebie i innych już nie tyle sądem, ile sądem ostatecznym. Technika z „
     
15%
pozostało do przeczytania: 85%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze